sobota, 18 stycznia 2014

►Drewniane czekoladki


Nie wierzę w szczęście. Nie wierzę również w nieszczęście. Istnieje to tylko na scenie albo na ekranie, albo w książkach, w życiu się nie zdarza. Wierzę tylko w jedno: że życie nagradza zasługi (proporcjonalnie do wrodzonych talentów) i k a r z e (podwójnie!) za niewypełnianie obowiązków.
Francis Scott Fitzgerald






Dziś posłużę się pewną historią, którą opowiadała mi dawno temu moja mama i ostatnio często wracam do niej myślami. No może nie tak dawno, ale motyw opowiadań sprzed wielu lat jest bardziej chwytny :D. Z ciekawości wpisałam kilka pamiętanych przeze mnie słów i znalazłam tę historię w całości (ach te niezmierzone czeluście internetów ;p). Zachęcam do przeczytania i refleksji!
Przypowieść o białym koniu - autor nieznany (? jak ktoś się doszukał to proszę dać znać).
W zamierzchłych czasach, a może znowu nie tak dawno, żył pewien stary człowiek. Działo się to może w Chinach, albo gdzie indziej, ale na pewno daleko stąd. Ten stary człowiek, nazwijmy go po prostu Starcem, miał wspaniałego, białego konia. Był to najwspanialszy koń w całym cesarstwie. I wielu możnowładców słało do starca swoich służących, którzy mieli za zadanie odkupić od niego tego wspaniałego rumaka. Obiecywali dużo pieniędzy, a nawet pałace. Ale Starzec odmawiał. Mówił, że ten biały koń jest dla niego jak przyjaciel. A przyjaciela się nie sprzedaje. I wszyscy ludzie z wioski, którzy przychodzili do Starca, śmiali się i mówili:
 - "oj, ty głupi, głupi... Jesteś biedny, mieszkasz w nędznej chacie. Gdybyś sprzedał swojego konia, żyłbyś w dostatku. Postępujesz nierozsądnie!"
 -" Nie wiadomo, co dobre, a co złe - odpowiadał starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe." Pewnego wiosennego poranka piękny, biały koń nagle zniknął. Stajnia była pusta. Nie było wiadomo, czy ktoś go skradł, czy też przydarzyło się coś innego. Wtedy ludzie z tej wsi, a może też i inni, przychodzili do Starca i mówili:
 - "oj, niedobrze, postąpiłeś wtedy nierozsądnie i źle! Gdybyś sprzedał białego konia, żyłbyś dzisiaj w pałacu i w dostatku. A teraz, głupi, nie masz ani konia, ani pałacu, ani pieniędzy. Oj, niedobrze!"
 -"Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe." Minęło kilka dni, albo kilka tygodni, a może trwało to jeszcze dłużej, i biały koń wrócił! Wrócił, ale nie sam. Przyprowadził ze sobą cały tabun wspaniałych, dzikich koni! I w tej jednej chwili Starzec stał się bardzo bogaty... W całej wsi, i w całej okolicy, aż wrzało z powodu tej nagłej odmiany w życiu Starca! Wszyscy mu zazdrościli. Ludzie przychodzili do niego i mówili: 
- "oj, tobie to się dobrze wiedzie! Masz swego wspaniałego konia i masz jeszcze całe stado wspaniałych koni! Teraz jesteś bogaty. Dopisało ci szczęście!" 
- "Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe!" Znowu minęło kilka dni, a może kilka tygodni. Najstarszy, i jedyny, syn Starca ujeżdżał dzikiego rumaka. Ten koń był rzeczywiście dziki i nieokiełznany. Zrzucił młodzieńca z grzbietu, a ten spadając na ziemię, złamał sobie nogę. A były to czasy, kiedy złamanie nogi oznaczało kalectwo do końca życia. I tym razem, ludzie z całej wsi przychodzili do Starca i mówili:
 -"oj, co za nieszczęście! Twój syn, jedyny, miał być dla ciebie na stare lata pociechą. A teraz będzie kaleką... Oj, niedobrze! Gdybyś wtedy sprzedał białego konia, twój syn byłby dzisiaj zdrowy." 
- "Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe." Minęło jeszcze kilka dni, a może kilka tygodni. Do wsi przyjechali werbownicy i zabrali wszystkich zdrowych synów do wojska. A były to czasy, gdy do wojska szło się na długie lata i wielu nigdy nie wracało. Dlatego we wiosce zapanował wielki smutek. Teraz ludzie z całej wsi przychodzili do Starca i mówili: 
- "oj, wielkie nieszczęście nas spotkało. Wszyscy nasi synowie poszli na wojnę. I nie wiadomo, czy kiedyś któryś powróci. Tobie to dobrze! Wprawdzie twój syn jest kaleką, ale masz go przy sobie. Może być dla ciebie pociechą na stare lata."
 - "Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe."

Kolczyki z sutaszu robione na zamówienie tuż przed Wigilią. Tak szybko zapakowałam, że nie zdążyłam zrobić porządnych zdjęć. Mam nadzieję, że przypadły do gustu i będą się dobrze nosiły :)

czyli neurobiologia literatury.

czwartek, 9 stycznia 2014

►Don't blink

Tak właśnie robią młodzi ludzie. Ciągle na coś czekają. Wydaje im się, że życie jeszcze się nie zaczęło. Że zacznie się za tydzień, za miesiąc, ale jeszcze nie teraz. A potem nagle człowiek robi się za stary i wtedy zadaje sobie pytanie, czym było całe to czekanie. Ale wtedy jest już za późno... 
Cierpkość wiśni, Izabela Sowa.


Jakimś cudem zaczęłam nowy rok z nowymi siłami i chęcią do kreowania swojego życia ;). Dużo się dzieje w mojej głowie i sama tego nie ogarniam a jako, że daru przelewania na papier tudzież ekran swoich myśli zbytnio nie mam to wysługuję się innymi. Stąd po części pomysł wyszukiwania chwytnych (dla mnie) cytatów i rozpoczynania od nich postów by mieć punkt zaczepienia. A dziś, zupełnie przypadkowo natrafiłam na wpis Pawła Bieleckiego "Jesteś młody tylko raz". Coś w tym jest, nie sądzicie? Nie powiem, że jestem ogromną fanką życia "na spontana" i braku odpowiedzialności ale zbytnia zachowawczość też nie jest dobra. Miło by było jednak coś kiedyś wspominać. A najlepsze wspomnienia są z czasów młodości... i bynajmniej nie chodzi mi o libacje alkoholowe. Bo faktycznie motyw "tyrania" przez całe życie po to by opływać w luksusy i wyjeżdżać na ekskluzywne wakacje dla emerytów mnie nie fascynuje (na razie ;d). Żyć, nie mrugać... Wyłączyć TV, facebooka, kolejny odcinek filmików na YT (które puszczasz tylko dlatego, że nie chce Ci się podnieść z krzesła lub komplenie nie kontrolujesz palca który sam klika na kolejne linki) i zrobić coś dla siebie ;) Życzę powodzenia!
Rysunek z serii: "nie bierz się za coś czego nie ogarniasz, kiedy chcesz zrobić coś ładnego". Chyba jednak pomysł akwareli nie był zbytnio udany, no ale cóż poradzić, człowiek uczy się na błędach. Mimo to rysunek dumnie prezentuje się na ścianie mojego pokoju i prezentuje moje ""wybitne"" zdolności ogarniania perspektywy ;p.