Nie wierzę w szczęście. Nie wierzę również w nieszczęście. Istnieje to
tylko na scenie albo na ekranie, albo w książkach, w życiu się nie
zdarza. Wierzę tylko w jedno: że życie nagradza zasługi (proporcjonalnie
do wrodzonych talentów) i k a r z e (podwójnie!) za niewypełnianie
obowiązków.
Francis Scott Fitzgerald
Przypowieść o białym koniu - autor nieznany (? jak ktoś się doszukał to proszę dać znać).
W zamierzchłych czasach, a może znowu nie tak dawno, żył pewien stary człowiek. Działo się to może w Chinach, albo gdzie indziej, ale na pewno daleko stąd. Ten stary człowiek, nazwijmy go po prostu Starcem, miał wspaniałego, białego konia. Był to najwspanialszy koń w całym cesarstwie. I wielu możnowładców słało do starca swoich służących, którzy mieli za zadanie odkupić od niego tego wspaniałego rumaka. Obiecywali dużo pieniędzy, a nawet pałace. Ale Starzec odmawiał. Mówił, że ten biały koń jest dla niego jak przyjaciel. A przyjaciela się nie sprzedaje. I wszyscy ludzie z wioski, którzy przychodzili do Starca, śmiali się i mówili:
- "oj, ty głupi, głupi... Jesteś biedny, mieszkasz w nędznej chacie. Gdybyś sprzedał swojego konia, żyłbyś w dostatku. Postępujesz nierozsądnie!"
-" Nie wiadomo, co dobre, a co złe - odpowiadał starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe." Pewnego wiosennego poranka piękny, biały koń nagle zniknął. Stajnia była pusta. Nie było wiadomo, czy ktoś go skradł, czy też przydarzyło się coś innego. Wtedy ludzie z tej wsi, a może też i inni, przychodzili do Starca i mówili:
- "oj, niedobrze, postąpiłeś wtedy nierozsądnie i źle! Gdybyś sprzedał białego konia, żyłbyś dzisiaj w pałacu i w dostatku. A teraz, głupi, nie masz ani konia, ani pałacu, ani pieniędzy. Oj, niedobrze!"
-"Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe." Minęło kilka dni, albo kilka tygodni, a może trwało to jeszcze dłużej, i biały koń wrócił! Wrócił, ale nie sam. Przyprowadził ze sobą cały tabun wspaniałych, dzikich koni! I w tej jednej chwili Starzec stał się bardzo bogaty... W całej wsi, i w całej okolicy, aż wrzało z powodu tej nagłej odmiany w życiu Starca! Wszyscy mu zazdrościli. Ludzie przychodzili do niego i mówili:
- "oj, tobie to się dobrze wiedzie! Masz swego wspaniałego konia i masz jeszcze całe stado wspaniałych koni! Teraz jesteś bogaty. Dopisało ci szczęście!"
- "Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe!" Znowu minęło kilka dni, a może kilka tygodni. Najstarszy, i jedyny, syn Starca ujeżdżał dzikiego rumaka. Ten koń był rzeczywiście dziki i nieokiełznany. Zrzucił młodzieńca z grzbietu, a ten spadając na ziemię, złamał sobie nogę. A były to czasy, kiedy złamanie nogi oznaczało kalectwo do końca życia. I tym razem, ludzie z całej wsi przychodzili do Starca i mówili:
-"oj, co za nieszczęście! Twój syn, jedyny, miał być dla ciebie na stare lata pociechą. A teraz będzie kaleką... Oj, niedobrze! Gdybyś wtedy sprzedał białego konia, twój syn byłby dzisiaj zdrowy."
- "Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe." Minęło jeszcze kilka dni, a może kilka tygodni. Do wsi przyjechali werbownicy i zabrali wszystkich zdrowych synów do wojska. A były to czasy, gdy do wojska szło się na długie lata i wielu nigdy nie wracało. Dlatego we wiosce zapanował wielki smutek. Teraz ludzie z całej wsi przychodzili do Starca i mówili:
- "oj, wielkie nieszczęście nas spotkało. Wszyscy nasi synowie poszli na wojnę. I nie wiadomo, czy kiedyś któryś powróci. Tobie to dobrze! Wprawdzie twój syn jest kaleką, ale masz go przy sobie. Może być dla ciebie pociechą na stare lata."
- "Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe."
Kolczyki z sutaszu robione na zamówienie tuż przed Wigilią. Tak szybko zapakowałam, że nie zdążyłam zrobić porządnych zdjęć. Mam nadzieję, że przypadły do gustu i będą się dobrze nosiły :)
czyli neurobiologia literatury.